Kamienice przy ul. Kanoniczej 19 i 21 leżą na trasie krakowskiego szlaku papieskiego. W budynkach, w których obecnie znajduje się Muzeum Archidiecezjalne, mieszkał przed laty Karol Wojtyła. Najpierw w latach 1952-1958 mieszkał w kamienicy pod numerem 19, w niewielkim pokoju na pierwszym piętrze. Następnie po otrzymaniu święceń biskupich przeniósł się do sąsiedniego renesansowego budynku zwanego „Pałacem Dziekanów” lub „Dziekanką”, gdzie mieszkał w latach 1958 do 1967. Dziś w muzeum można obejrzeć skromny pokój Karola Wojtyły, można to zrobić również wirtualnie. Warto wspomnieć, że był on mocno związany z tymi miejscami. Jak wspominał kard. Stanisław Dziwisz: „Właściwie nie chciał tego domu opuszczać. Mówił, że tu był łatwiejszy dostęp ludzi do niego”. Koniec okresu, którym Karol Wojtyła mieszkał na Kanoniczej związany był z… podstępem. Tak o tej sprawie wspominał S. Dziwisz: „Jak pojechał na konsystorz do Rzymu, już jako metropolita krakowski, ówczesny kanclerz kurii pomyślał, że kardynał tutaj nie może mieszkać i przeniósł go na Franciszkańską 3. Jak przyjechał kard. Wojtyła z Rzymu, chciał wrócić do swojego domu, ale okazało się, że już tego domu nie ma. Więc pojechał na Franciszkańską i tam został” (zob. Dom, którego nie chciał opuszczać).
Dlaczego warto wspomnieć o tych miejscach na krakowskim szlaku filozoficznym? To właśnie tutaj powstawały najważniejsze prace filozoficzne przyszłego papieża. Tutaj nabierała formy jego koncepcja etyczna oparta na pojęciu godności osoby ludzkiej., koncepcja zwana dziś „etyką miłości odpowiedzialnej” (Zdybicka).
W okresie, kiedy we wspomnianych miejscach przebywał tam Wojtyła powstały jedne z najważniejszych prac z etyki chrześcijańskiej: Miłość i odpowiedzialność (w sieci tutaj lub tutaj) oraz Osoba i czyn. O ile pierwsza z nich do dziś jest najlepiej znanym dziełem filozoficznym Wojtyły, o tyle druga uważana jest za jego najbardziej dojrzałe dzieło filozoficzne. Wieńczą one dwa etapy jego rozwoju filozoficznego. Pierwsza prezentuje etyczną koncepcję miłości ludzkiej a druga nowe opracowanie antropologii, jako podstawy dla etyki.
To tutaj właśnie rodził się personalizm, który stał się bardzo ważnym nurtem etyki chrześcijańskiej w drugiej połowie XX wieku. Przechodząc ulicą Kanoniczą wśród potoku turystów i pielgrzymów pomyślmy o problemie wyjątkowości osoby ludzkiej. Problem ten jest do dziś aktualny nie tylko w kontekście etyki płciowej podejmowanej przez Wojtyłę, ale choćby w kontekście narastającej dyskusji bioetycznej wokół początku i końca życia ludzkiego. Wciąż powracają do nas problemy: co znaczy być człowiekiem? co znaczy być osobą? Warto pochylić się nad przejawiającą się tu tradycją myślenia i zadumać się nad tym, czego możemy się nauczyć z tego fragmentu historii filozofii. Oddajmy więc głos samemu Karolowi Wojtyle:
„Człowiek jest przedmiotowo «kimś» – i to go wyodrębnia wśród reszty bytów widzialnego świata, które przedmiotowo są zawsze tylko «czymś». To proste, elementarne rozróżnienie kryje w sobie głęboką przepaść, jaka dzieli świat osób od świata rzeczy. Przedmiotowy świat, do którego należymy, składa się z osób i rzeczy. Za rzecz przywykliśmy uważać byt, który nie tylko jest pozbawiony rozumu, ale ponadto jeszcze jest pozbawiony życia; rzecz to przedmiot martwy. Zawahamy się, gdy przyjdzie nam nazwać rzeczą zwierzę czy nawet roślinę. Niemniej jednak nikt nie mówi z przekonaniem o osobie zwierzęcej. Mówi się natomiast o osobnikach zwierzęcych, uważając je po prostu za jednostki danego gatunku zwierzęcego. I takie określenie nam wystarcza. Nie wystarcza natomiast wyrażać się o człowieku jako o osobniku gatunku Homo sapiens. Wyraz «osoba» został ukuty w tym celu, aby zaznaczyć, iż człowiek nie pozwala się bez reszty sprowadzić do tego, co się mieści w pojęciu «jednostka gatunku», ale ma w sobie coś więcej, jakąś szczególną pełnię i doskonałość bytowania, dla uwydatnienia której trzeba koniecznie użyć słowa «osoba»” (Miłość i odpowiedzialność).
Pisał również:
„Kontakt osoby z obiektywnym światem, z rzeczywistością, jest nie tylko «przyrodniczy», fizyczny, jak to ma miejsce u wszystkich innych tworów przyrody, ani też zmysłowy, tak jak u zwierząt. Osoba ludzka jako wyraźnie określony podmiot nawiązuje kontakt z resztą bytów właśnie przez swoje wnętrze, a cały kontakt «przyrodniczy», który przysługuje jej również – posiada bowiem ciało i nawet poniekąd «jest ciałem» – oraz kontakt zmysłowy, na podobieństwo zwierząt, nie stanowią charakterystycznych dla niej dróg łączności ze światem. Łączność osoby ludzkiej ze światem zaczyna się wprawdzie na gruncie «przyrodniczym» i zmysłowym, ale kształtuje się w sposób człowiekowi właściwy dopiero w orbicie życia wewnętrznego. Tutaj też zarysowuje się moment znamienny dla osoby: człowiek nie tylko przejmuje treści docierające doń z zewnętrznego świata i reaguje na nie w sposób spontaniczny czy nawet wręcz mechaniczny, ale w całym swoim stosunku do tego świata, do rzeczywistości, usiłuje zaznaczyć siebie, swoje «ja» – i musi tak postępować, gdyż natura jego bytu tego się domaga. Człowiek ma z gruntu inną naturę niż zwierzęta. Zawiera się w niej władza samostanowienia opartego na refleksji i przejawiającego się w tym, że człowiek działając wybiera to, co chce uczynić. Władza ta nazywa się wolną wolą.
Dzięki temu, że człowiek – osoba – posiada wolną wolę, jest też panem siebie samego, o czym mówi łaciński zwrot stwierdzający, że osoba jest sui iuris” (Miłość i odpowiedzialność).
W kontekście personalizmu pisał on także o małżeństwie – to kolejny temat, który wciąż nie stracił swej aktualności filozoficznej. Dla historyków filozofii interesujące może być również pojawiające się tu sformułowanie normy personalistycznej:
„Problem małżeństwa ujmujemy tu przede wszystkim ze względu na zasadę miłowania osoby («norma personalistyczna»), czyli traktowania jej w sposób odpowiadający temu bytowi, jakim osoba jest, Zasada ta godzi się w pełni tylko z monogamią i nierozerwalnością małżeństwa, a sprzeciwia się zasadniczo wszelkim formom poligamii, tj. zarówno poligynii, jak i poliandrii; sprzeciwia się również zasadzie rozerwalności małżeństwa. Merytorycznie, bowiem biorąc, we wszystkich tych wypadkach osoba zostaje postawiona w sytuacji przedmiotu użycia dla drugiej osoby. Wobec tego samo małżeństwo jest tylko (a w każdym razie przede wszystkim) taką instytucją, w ramach, której realizuje się używanie seksualne mężczyzny i kobiety, ale nie realizuje się trwałe zjednoczenie osób oparte na wzajemnej afirmacji wartości osoby” (Miłość i odpowiedzialność).
Ulicą Kanoniczą warto spacerować powoli… natężenie miejsc związanych z historią filozofii jest tu bowiem wyjątkowo wysokie!
Dla zainteresowanych
Krzysztof Guzowski, Personalizm polski – Karol Wojtyła (Jan Paweł II)
PS. Ciekawostką dla zwiedzających muzeum może być również to, że możemy tam oglądać nawet maszynę do pisania, która towarzyszyła Karolowi Wojtyle w początkowym okresie jego działalności naukowej.
A na zakończenie – krótkie wspomnienie Tischnera o Wojtyle-naukowcu.