Minęła właśnie setna rocznica oddania do użytku neogotyckiego budynku Collegium Witkowskiego. Wybudowany został według projektu Gabriela Niewiadomskiego w latach 1908-1911. Budynek został otwarty 4 marca 1912 r. Z budynkiem tym wiąże się pewien specyficznie krakowski paradoks filozoficzny, ale o nim później.Przyjrzyjmy się najpierw budynkowi. Dziś chyba tylko historycy wiedzą, że przed wiekiem ten uroczy neogotycki budynek był… nowoczesną siedzibą krakowskiej fizyki. Inicjatorem budowy, który pokonał rozliczne trudności i duży opór austriackich władz oświatowych, był wybitny ówczesny fizyk — August Witkowski. On sam jednak nie mógł zbyt długo cieszyć się sukcesem, gdyż zmarł w następnym roku. Dla krakowskiego środowiska naukowego oczywiste stało się, że gmach ten powinien nosić imię Witkowskiego.
Miejsce to związane było z narodzinami współczesnej fizyki polskiej, to tutaj rozwijały się m.in. badania z zakresu fizyki jądrowej. Pracowało tu wielu znanych fizyków: Marian Smoluchowski, Władysław Natanson, Henryk Niewodniczański i inni. To tutaj powstał pierwszy polski cyklotron, uruchomiony przez zespół Niewodniczańskiego 28 grudnia 1956 r.
Dla nas ważne jest to, że wielu polskich fizyków początku XX wieku nie tylko zajmowało się badaniami eksperymentalnymi i rozwojem teorii fizycznych, ale próbowało również z dużym powodzeniem swych sił na gruncie rozważań filozoficznych. Było tak w przypadku Witkowskiego (rozważania o eterze i teorii względności), Smoluchowskiego (m.in. nowoczesna, obiektywistyczna koncepcja przypadku) jak i Natansona (to temat na obszerny doktorat, który został zresztą napisany). Każdej z tych postaci poświęcimy w przyszłości uwagę, dziś skupimy się na dalszych filozoficznych losach tego miejsca.
Budynek służył fizykom do 1964 r. (z przerwami podczas obu wojen światowych, które dwukrotnie zniszczyły infrastrukturę naukową), później zagościli tu humaniści (psychologowie i historycy).
Z okresem związana jest postać ks. Józefa Tischnera, słynnego filozofa, twórcy filozofii dramatu. Jego wykłady były znaczącymi wydarzeniami w środowisku akademickim Krakowa, przyciągając z czasem ogromną liczbę studentów. Do dziś wiele osób wspomina fenomen tych wykładów, podczas których „Tischner, który miał w zwyczaju się spóźniać, nie mógł zwykle wejść do sali; jedynie z wielkim trudem udawało się znaleźć pomiędzy siedzącymi studentami odrobinę miejsca aby postawić stopę i brnąć dalej w kierunku katedry”, a po rozpoczęciu wykładu panowała taka cisza, że można było usłyszeć nawet muchę (W. Skoczny, relacja osobista).
Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu wspomnieniu, oddającemu klimat tamtych czasów:
„W tym okresie wśród moich kolegów zrodził się cotygodniowy rytuał chodzenia na wykłady Księdza Profesora do Collegium Witkowskiego. Tematem było czytanie Fenomenologii ducha Hegla. Przychodzili na nie wszyscy: studenci filozofii, prawa, różnych kierunków filologicznych (tak jak ja), archeolodzy i fizycy (a na pewno zawodowi „słuchacze” z KWMO). W auli często brakowało miejsc, ludzie przesiadywali więc na schodach; niekiedy nawet w korytarzu przysłuchiwali się Jego wywodom przez uchylone drzwi. Było coś konspiracyjnego w atmosferze tamtych spotkań, chociaż gdy myślę o nich dzisiaj, to widzę, że Tischner przede wszystkim studził wtedy głowy, ale nie gasił wiary. Owiewała Go już legenda…” (T. Jagodziński [w:] „Spotkanie z ks. Tischnerem„, Znak, 550, marzec 2001).
A gdzie podział się paradoks zapowiadany na początku? W dzisiejszym środowisku filozoficznym Krakowa z grubsza rzecz biorąc istnieje nieformalny podział na filozofię ścisłą, zwykle związaną blisko z naukami przyrodniczymi lub formalnymi oraz na filozofię „humanistyczną”, w dużej mierze odwołującej się do Tischnera. Poza nielicznymi wyjątkami, trudno tym dwóm grupom nawiązać z sobą dialog. Natomiast Collegium Witkowskiego było miejscem, gdzie najpierw królowała filozofia pierwszego typu, a później jej miejsce zajęła ta druga. I dziś większość uczestniczących w Dniach Tischnerowskich nie wie, że sala Tischnera mieści się w budynku poświęconym pamięci filozofującego-fizyka Augusta Witkowskiego. A pomnik Kopernika stojący przed budynkiem jest swoistym wyrzutem sumienia dla tych, którzy chcą ograniczać filozofię: najsłynniejszy na świecie polski humanista znany jest bowiem z wyników obserwacji astronomicznych, prawa dewaluacji monety i rewolucyjnej w skutkach koncepcji filozofii przyrody otwierającej drogę ku nowożytnej nauce.
Warto przeczytać:
- Bronisław Średniawa, Historia filozofii przyrody i fizyki w Uniwersytecie Jagiellońskim, Retro-Art, Warszawa 2001.
- Kazimierz Grotowski, „Henryk Niewodniczański. Twórca krakowskiego ośrodka fizyki jądrowej„, Zwoje 3/36, 2003 (można tu przeczytać m.in. wspomnienia o uruchomieniu pierwszego polskiego cyklotronu).
- Ankieta: „Spotkanie z ks. Tischnerem„, Znak, 550, marzec 2001